W środę wizyta była

Nie było łatwo! O nie!

Nie było słodkie pitu, pitu. Było raczej wkurwiające pitu, pitu…

Dużo zajęć. Za mało dnia 

To codzienne życie, zbyt szybkie…

Co zostało po wizycie?

Gładko przepuściłam słowa „dobra, łagodna, leluja”, „słodka, że można się porzygać” i nie zareagowałam. Wrrrrrrrr

Uśmiechałam się…

Powinnam ten uśmiech wytrzeć ostrą ścierką. Zetrzeć go i nigdy do niego nie wracać, zwłaszcza w momentach jawnych ataków…

Jeszcze nie umiem… Stare nawyki nie dają się łatwo pokonać. Ćwiczenia w asertywności wręcz bolą :-(  Jak będzie dalej? Nie wiem…